Jednym z ciekawszych zabiegów, jaki stosuje Marvel w swoich komiksach, jest odpowiedź na zapotrzebowanie fanów zadających sobie jedno konkretne pytanie: Co by było, gdyby? Co by było, gdyby Deadpool zabił całe uniwersum Marvela? Co by było, gdyby super-bohaterowie stanęli naprzeciw apokalipsy Zombie? A może tym razem pozwolimy bad-guyowi wygrać? W takiej sytuacji staje Loki – przybrany brat Thora, który od niepamiętnych czasów rywalizując z Bogiem gromów musi unieść zaskakujący ciężar wygranej.
Loki triumfuje. Bramy Asgardu stoją przed nim otworem. Potężny brat klęczy u jego stóp zakuty w łańcuchy. Ojciec liczy samotne dni w obskurnej celi. Wszyscy wrogowie musieli uznać jego wielkość i porzucić wszelką nadzieję. Nie pozostaje już nic innego, jak zasiąść na tronie i wprowadzić wszelkie obiecane wcześniej zmiany. No cóż. Rzeczywistość nadzwyczaj często idzie w poprzek naszym oczekiwaniom. Dzieje się tak niezależnie od tego, czy w naszych żyłach płynie krew gorszego sortu czy całkowicie boskiej natury. A Loki przekona się o tym dosyć boleśnie.
Muszę przyznać, że Robert Rodi czuje tragizm postaci Lokiego jak jeszcze nikt przednim. Jego scenariusz ma iście szekspirowski rodowód, który uwalnia nas od ciężaru czytania superbohaterskiego tytułu na rzecz dojrzałego, zręcznie rozpisanego, uniwersalnego dramatu. Historia, jaką przyjdzie nam prześledzić równie dobrze mogłaby być udziałem średniowiecznego rodu jak i opowieścią walki o władzę we współczesnej korporacji. Cóż – pewnie ubyło by jej nieco epickości, jednak opowieść wciąż byłaby pierwszej próby. Tytułowa postać jest tak realna, jak tylko to możliwe. Czujemy jej troski, lęki i słabości równie dobrze, jak własne. Rodi skutecznie wyciska z niej jak i z samej historii ostatnie soki niczym z cytryny.
Wspomaga go Esad Ribić, którego rysunki to ścisły top komiksowego fachu, żywo przypominając kunszt Alexa Rossa. Realistyczny, zmysłowy styl oraz genialnie nałożone kolory będą pieściły wasze oczy kadrami, których większe odbitki z dumą powiesilibyście nad kominkiem tylko po to, by owe pieszczoty jeszcze na chwilę przedłużyć. Tak wykwintnym rysunkiem fani komiksów powinni raczyć swój wzrok jak najczęściej. Przyznam, że wprost brakuje mi słów by opisać mój zachwyt nad pracą Chorwata.
Za wydanie odpowiedzialne jest Mucha Comics. I trzeba przyznać – efekt jest że mucha nie siada. Wiem – słaby żart, ale prawdę powiedziawszy wydanie jest po prostu dobre, lub wręcz bardzo dobre. Twarda oprawa, galeria ze szkicami, wstępny zarys scenariusza komiksu oraz – rzecz jasna – sam komiks, który uchronił się przed błędami edytorskimi. Tak niewiele potrzeba, by tytuł nie tylko świetnie prezentował się na półce, ale także kusił, by jeszcze nie raz do niego zajrzeć. Jedyny minus jaki dostrzegłem to fakt, że mój egzemplarz posiadał lekkie wgniecenia na okładce. Mam nadzieję, że są one efektem deficytu wyobraźni kuriera aniżeli uchybień samego wydawnictwa, co biorąc pod uwagę inne komiksy od Muchy, jestem w stanie przyjąć niemal za pewnik.
Loki to solidny kawał lektury. Co prawda nie gabarytowo, bo komiks nie należy do kolosów, ale scenariusz bez wątpienia swój ciężar posiada. Tytuł stanowi przyczynek do zadumy nad skostniałymi kliszami wykorzystywanymi w historiach obrazkowych jak i pozwoli nam zupełnie świeżo spojrzeć na jednego z ciekawszych antagonistów, jaki kiedykolwiek zawitał na karty komiksu. Bez wątpienia bóg Kłamstw jeszcze nigdy nie był tak wielowymiarową postacią. Czy jednak tym razem łgarz nie posunął się za daleko i nie oszukał samego siebie? Tego musicie się już dowiedzieć sami…
Jeżeli recenzja skłoniła Cię do kupna komiksu, zachęcamy do skorzystania z poniższych linków. Dzięki temu będziesz w stanie znaleźć najkorzystniejsza dla siebie ofertę, a oszczędzając jednocześnie wesprzesz Poważną Stronę i dołożysz swoją cegiełkę w tworzeniu materiałów wysokiej jakości.
Tytuł: Loki
Wydawnictwo: Mucha Comics
Data wydania: 06.12.2016
Tytuł oryginalny: Loki
Autor: Robert Rodi (scenariusz), Esad Ribic (rysunek)
Liczba stron: 112
Oprawa: Twarda
Druk: Kolorowy