Każda podjęta decyzja ciągnie za sobą szereg konsekwencji. Z tymi właśnie konsekwencjami boryka się burmistrz Nowego Jorku – Mitchell Hundred. I można by pomyśleć, że jeżeli mowa o superbohaterze, to wszystko i tak, koniec końców, skończy się dobrze. Niestety, w tym przypadku jest trochę inaczej. Podjęte dawno temu decyzje przynoszą bolesne konsekwencje, a żeby za nudno nie było – Nowy Jork łatwym do kierowania miastem nie jest. Pomijam już niespodziewaną awarię infrastruktury miejskiej i połączonych z nią odwiedzin dosyć osobliwego przybysza z innego wymiaru. Jak z tym wszystkim poradzi sobie ex Ex Machina?
Zacznijmy od mięsistych aspektów. Fabuła, tak jak w poprzednich tomach, jest umiejętnym połączeniem wydarzeń bieżących z retrospekcją, cofającą nas do czasów intensywnej działalności Ex Machiny, lub nawet lat dziecięcych Mitchella Hundreda. Tak jak w wypadku poprzednich woluminów, “przeplatanki” te nie mieszają, a wręcz pomagają zrozumieć nam obecne czasy politycznej działalności burmistrza Nowego Jorku. Autor nie zapomniał, że moce Ex Machiny pojawiły się w konsekwencji niewyjaśnionego, tajemniczego wybuchu – dlatego też czytelnicy mogą spodziewać się czegoś, co może być sygnałem na to, że w końcu uzyskamy jakieś konkretniejsze odpowiedzi. Może jeszcze nie w tym tomie, ale już niebawem.
Graficznie komiks jest kontynuacją wcześniejszych dwóch tomów. Widoczny jest progres artysty – kreska jest jeszcze bardziej dopracowana, a kolory nakładane są w jeszcze lepszy, bardziej klimatyczny sposób, odpowiadający nastrojom kadrów. Ostatni zawarty w tomie zeszyt pod tytułem Maskarada został narysowany przez innego rysownika – John’a Paul’a Leon’a. Jego styl jest mniej realistyczny, nieco uproszczony i odrobinę kanciasty, jednak wciąż nawiązujący do oryginalnej oprawy graficznej opowieści.
Wydanie komiksu to cud, miód i orzeszki – poza samą opowieścią otrzymujemy sporą ilość materiałów ukazujących całe zaplecze pracy nad zeszytami – wstęp autora, wyjaśnienie i przykłady procesu powstania plansz (od samego początku, aż do wykonania rysunków), w którym przedstawione zostały konkretne kadry zawarte w tym tomie, powstawanie poszczególnych okładek oraz ilustracji wraz z komentarzem. Poznamy osobę, która jest “realną” twarzą Ex Machiny oraz przyjrzymy się szczegółowo scenariuszowi do rozdziału Maskarada. Jako fan komiksu interesujący się jak tworzone są te historie, nie mogłabym wymarzyć sobie lepiej dobranych materiałów dodatkowych.
Ex Machina. Tom 3 to zaskoczenie z rodzaju tych pozytywnych i napawających nadzieją. Miałam obawy, że będzie on monotonną kontynuacją poprzednich rozdziałów, jednak niespodziewanie zmienił trochę kierunek pokazując, że wszelkie decyzje podejmowane w przeszłości, nawet te najmniejsze, mogą mieć swoje konsekwencje w przyszłości. To udowadnia tym samym, że jeśli nawet jest się na szczycie, niepozałatwiane sprawy mogą wrócić i trochę zagmatwać i tak już pogmatwane życie. Tom 3 jest przez to bardziej prawdziwy i szczery, a superbohater całkowicie ludzki zyskując tym samym moją jeszcze większą sympatię. Ciekawe czym Voughan zaskoczy nas w kolejnych odsłonach opowieści o Ex Machinie? I czego jeszcze się dowiemy o Mitchelu Hundredzie?
Zapraszam do zapoznania się z recenzjami pozostałych tomów.
Komiks tylko dla dorosłych czytelników. Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu Egmont.
Jeżeli recenzja skłoniła Cię do kupna komiksu, zachęcamy do skorzystania z poniższych linków. Dzięki temu będziesz w stanie znaleźć najkorzystniejszą dla siebie ofertę, a oszczędzając jednocześnie wesprzesz Poważną Stronę i dołożysz swoją cegiełkę w tworzeniu materiałów wysokiej jakości.
Tytuł: Ex Machina. Tom 3
Wydawnictwo: Egmont
Data premiery: 23.01.2019
Tytuł oryginalny: Ex Machina Book Three
Autor: Brian K. Vaughan (scenariusz), Tony Harris, John Paul Leon (rysunki)
Liczba stron: 276
Oprawa: Twarda
Druk: Kolorowy
Seria/cykl: EX MACHINA