Na drugą część filmu Deadpool czekała większość fanów Marvela. Pierwsza odsłona przy śmiesznie niskim budżecie 58 milionów $ zarobiła na świecie ponad 780 milionów stając się z miejsca hitem kinowym i pierwszym krokiem w kierunku wielkich adaptacji komiksowych przeznaczonych dla dojrzałego odbiorcy. Druga część obrazu była już tylko formalnością i w maju tego roku mieliśmy się udać do kina, by śledzić dalsze przygody Wade’a Wilsona. Tak się jednak nie stanie.
Wczoraj w nocy w sieci gruchnęła wiadomość, że na planie filmu doszło do seksualnego nadużycia. W całą sytuację miał być zaangażowany Ryan Reynolds (Deadpool), który podobno miał się dopuścić czynów lubieżnych z… gumową lalką. Świadkiem zdarzenia był jego kolega z planu Josh Brolin (Cable), który miał poinformować, że cała sytuacja odbyła się bez zgody gumowej lalki. Reynolds póki co odmówił komentarza, jednak wytwórnia wczoraj podała do wiadomości publicznej, że film póki co nie trafi do kin i rozważa dokonanie kosztownych dokrętek z innym aktorem w roli głównej. Nieoficjalnie mówi się, że Reynoldsa mógłby zastąpić Jack Black lub Jamie Foxx.
Dla fanów pierwszej części oznacza to więc dosyć smutne pożegnanie z pierwszym odtwórcą roli Deadpoola, jednak nikt nie powinien się temu dziwić. Od jakiegoś czasu z planu przeciekały informacje o wyjątkowo niepokojącym zainteresowaniu aktora rekwizytami z gumy. Pod koniec grudnia dostał poważne ostrzeżenie, że może stracić rolę gdy odnaleziono go w samych bokserkach ślizgającego się po gumoleum, którym wyłożono podłogę w jednej ze scenografii.
Film miał trafić do kin 18 maja, lecz wytwórnia póki co nie podała z jak wielkim opóźnieniem należy się liczyć w obecnej sytuacji i czy film w ogóle doczeka się realizacji. Jeżeli jednak dojdzie do szybkiego wybrania następcy Reynoldsa jest szansa, że film trafi do kin jeszcze w tym roku.