Komiksy superbohaterskie kojarzą się nam przede wszystkim z przygodami, wartką akcją i – oczywiście – bohaterskimi czynami. Rzadko kiedy, przy tym tempie, mamy okazję pochylić się nad ludzką stroną bohatera o nadprzyrodzonej mocy. I wcale nie mówię tu o jego wielkim sercu, dzięki któremu świat został nie raz wyciągnięty z największych opresji. Mam na myśli osobiste uczucia, które często są skrywane przed całym światem.
Takie kotłujące się emocje nie dają spać Daredevilowi. Ciężko mu skoncentrować się na swojej działalności w trykocie, kiedy serce nie daje się okiełznać, a wspomnienia ranią boleśnie. Żeby uporządkować myśli, powiedzieć to, czego nigdy nie miał odwagi powiedzieć, pisze list, skierowany do swojej największej miłości. W nim spowiada się ze swojej przeszłości, z męczącego go bólu i doświadczeń. Opowiada o swoich uczuciach do niej, jak rosły i na jakie przeszkody trafiały. Obnaża się całkowicie, do ostatniego słowa. Do momentu, aż może chociaż po części pogodzić się ze stratą, jaka go dotknęła.
Przyznam się szczerze, że z taką formą komiksu o superbohaterach jeszcze się nie spotkałam. Nie chodzi tu o formę prowadzenia fabuły i narrację, ale o emocje jakie wywołuje w czytelniku. Historia jest bardzo osobista i do cna poruszająca. Momentami zabawna, czasami straszna i brutalna, piękna i smutna. Dalece jej do typowego komiksu akcji. Wszystkie te emocje, przelewane słowo po słowie, są bardzo ludzkie i bardzo bliskie każdemu z nas. Tym większe wywołują wrażenie.
Przyznam się również, że przy wyborze tej pozycji nie sugerowałam się oprawą graficzną. Bardzo sceptycznie podeszłam do jego kreski i nie spodziewałam się fajerwerków. Komiks jednak szybko zweryfikował moje poglądy. Rysunki są specyficzne i nawiązują do klimatu starych komiksów. Jednak po chwili ich nietuzinkowy styl przestaje rzucać się w oczy, a w to miejsce pojawia się poczucie idealnej harmonii, jaką tworzą one z fabułą wręcz uzupełniając się nawzajem. I prawdopodobnie dzięki temu komiks z chwili na chwilę zyskuje na lekturze. Na kartach tytułu został zastosowany ciekawy zabieg – w kadrach bezpośrednio powiązanych z głównym bohaterem często pojawia się motyw żółtego koloru. Tło w większości kadrów jest dosyć szare i jedynie pojedyncze elementy wyróżniają się barwą. Można odnieść wrażenie, że tak właśnie swoimi zmysłami postrzega niewidomy Daredevil.
Daredevil: Żółty jest jednym z czterech komiksów kolorowej serii wydanej na polskim rynku przez wydawnictwo Mucha Comics. Wszystkie są współtworzone przez dwóch autorów: scenarzystę Jeph’a Loeb’a oraz rysownika Tim’a Sale’a. Panowie stworzyli zgrany duet, dostarczając nam ponownie nadzwyczaj ujmującą historię. Skolei polskie wydawnictwo dołożyło wszelkich starań, żeby na naszą półkę trafił reprezentatywny egzemplarz w twardej okładce.
Mogłabym bez końca pisać, jakie wrażenie zrobiła na mnie historia opowiedziana przez Daredevila. Myślę jednak, że nikt wam jej nie przedstawi lepiej, jak sam bohater. A wierzcie mi, ma on bardzo dużo do powiedzenia. I mogę zagwarantować, że ciężko będzie wam oderwać wzrok od kartek, a w sercu będzie delikatnie ściskało – to raz z radości, to ze współczucia.
Jeżeli recenzja skłoniła Cię do kupna komiksu, zachęcamy do skorzystania z poniższych linków. Dzięki temu będziesz w stanie znaleźć najkorzystniejsza dla siebie ofertę, a oszczędzając jednocześnie wesprzesz Poważną Stronę i dołożysz swoją cegiełkę w tworzeniu materiałów wysokiej jakości.
Tytuł: Daredevil: Żółty
Wydawnictwo: Mucha Comics
Data wydania: 25.05.2015
Tytuł oryginalny: Daredevil: Yellow
Autor: Jeph Loeb (scenariusz), Tim Sale (rysunek)
Liczba stron: 144
Oprawa: Twarda
Druk: Kolorowy