Indyki zalały obecną generację konsol. Wśród wszystkich produkcji jest masa szrotu, ale czasem zdarzy się jakaś perełka warta uwagi. Czy jest nią również White Night?
W tytule wcielamy się w detektywa, który ulega wypadkowi i poszukując pomocy trafia do pewnej starej rezydencji. Akcja toczy się w czasach, kiedy nie było jeszcze telefonów komórkowych, więc musimy poprosić o pomoc gospodarzy domu. O ile ich znajdziemy… Naszym głównym zadaniem jest odnalezienie kluczy, które otworzą nam kolejne drzwi. Czasem trzeba też rozwiązać mało skomplikowaną, ale ciekawą zagadkę. Przyjdzie nam również uciekać przed duchami, które – o zgrozo – chcą doprowadzić nas do szaleństwa. Twórcy zadbali o dobrą, wciągającą historię i wbrew pozorom nie jest ona tak prosta do odszyfrowania. Porozrzucane po całym domu kartki pomagają nam wczuć się w klimat ponurego domostwa. Jest ich mnóstwo, a by odnaleźć wszystkie trzeba przeszukać każdy jego zakamarek .
No dobrze, ale co w tej grze jest niezwykłego? Pierwsze, co przykuwa uwagę już na samym początku, to wyjątkowa stylistyka. Dominuje tu kontrastowa czerń i biel. Innym kolorem, który zobaczymy jest wyróżniający się żółty. Czarny to ciemność, biały to światło, żółty odpowiada za ogień. Trudno nie dopatrzyć się w tym rozwiązaniu nawiązania do kina Noir i przypuszczam, że to właśnie fanom tego typu produkcji oprawa graficzna przypadnie do gustu najbardziej. Natomiast wyróżniający się kolor selektywny to rozwiązanie znane nam chociażby z adaptacji komiksu Sin City Franka Millera.
Po posiadłości, w różnych miejscach zostawione są zapałki. To dzięki nim będziemy mogli poruszać się w ciemności. Uważajcie jednak, zapałek można mieć przy sobie ograniczoną ilość, więc rozsądnie nimi dysponujcie. Oczywiście są też lampy, ale żeby je włączyć musimy znaleźć włącznik. Dzięki oświetleniu będziemy mogli zapisać stan gry. Siadamy wtedy w fotelu i klikamy odpowiedni przycisk – trywialne, a o ile sprytniejsze od standardowego rozwiązania.
Kamera jest statyczna, pokazując akcję z różnych, dosyć filmowych ujęć. I ponownie – fani klasyki zapewne znajdą tutaj oczywiste nawiązania do chociażby legendarnego Alone in the Dark. Jak dla mnie było to jednak dodatkowe utrudnienie, zwłaszcza wtedy, kiedy trzeba było uciekać i nagle kąt kamery uległ zmianie lub akcja została pokazana z innego miejsca. W takich chwilach sterowanie potrafiło zwariować i zamiast biegnąca przed siebie postać zaczynała się cofać. Innym denerwującym momentem było pojawianie się duchów w dziwnych miejscach. Wyglądało to tak, jakby zjawa robiła respawn i to do miejsca, w którym to właśnie my stoimy. To w sumie jedyne mankamenty, na które z czystym sumieniem mogę pomarudzić jednak na tyle istotne, że momentami odbierały one przyjemność z dalszej eksploracji wirtualnego świata.
White Night nie pyta nas o poziom trudności. Po prostu wraz z postępem fabuły wyzwanie staje się trudniejsze. Mimo to śmiem twierdzić, że dwa wieczory powinny wystarczyć wam na ukończenie tej pozycji. Pomimo wspomnianych wad grę mogę śmiało polecić, ponieważ daje całkiem sporo satysfakcji, ubrana jest w dosyć oryginalną szatę graficzną i nawiązuje stylistyką do klasycznego kina. Tak – White Night to kolejna indykowa perełka warta swojej ceny.
Tytuł: White Night
Gatunek: przygodowe, Survival Horror
Producent: OSome Studio
Wydawca: OSome Studio, Plug In Digital
Data wydania: 03.03.2015
Platforma: PC, PS4, XONE, AND, iOS, Switch
Wersja językowa: angielski, francuski, włoski, niemiecki, hiszpański
Tryb gry: Single player