Thor to legendarny bóg Piorunów, który współtworząc Avengers przyczyniał się do utrzymywania naszego świata w ryzach w obliczu kolejnych zagrożeń z kosmosu. Tego zadania nie ułatwia mu jego brat. Loki różniący się od swojego brata niemal w każdy możliwy sposób nigdy nie omieszka okazji, by wyjść na swoje. Również i tym razem korzystając ze swych niezwykłych umiejętności podszywania się pod inne osoby miesza nieco w życiu Thora. Pod postacią Odyna krzewi wśród poddanych Asgardu ideę swych wielkich dokonań. Uczynienie z siebie bohatera i męczennika ma być jego sposobem na utarcie nosa bratu. Próżność i z pozoru niewinna igraszka przyniesie ze sobą dramatyczne konsekwencje.
Nowy film Marvela to oczywiście kolejna historia rozgrywająca się w ramach wspólnego uniwersum, które dzielą ze sobą wszyscy bohaterowie franczyzy. I – jak ma to często miejsce w filmach od tego producenta – nie mogło się obejść bez gościnnych występów. Tym razem na ekranie zobaczymy min. Hulka oraz Doktora Strange’a. Trzeba też jasno powiedzieć – występ tego ostatniego jest jedynie epizodyczny. Ma jednak duże znaczenie, dla budowania pozycji tej postaci wobec zbliżającego się wielkimi krokami eventu Infinity War z Thanosem grającym pierwsze skrzypce. Co do Hulka sprawa ma się zgoła inaczej. Zielona Sałata nie tylko nie jest postacią epizodyczną, lecz nawet w pewnych momentach kradnie show głównemu bohaterowi zwłaszcza w scenach komediowych, których w filmie zaznamy co niemiara. Swoim talentem aktorskim wykazał się też Tom Hiddleston wcielający się w postać Lokiego. Trzeba przyznać, że z odsłony na odsłonę nie tylko znacznie pogłębił rys psychologiczny swojej postaci, ale też dodał jej sporo charyzmy i genialnego poczucia humoru. Pewnym zawodem jest rola Cate Blanchett, która jest zagrana dobrze, lecz po tego formatu aktorce spodziewać się można było prawdziwej petardy.
Stwierdzić, że ton filmu znacznie odbiega od tego, co oferował nam Gromowładny w swych poprzednich odsłonach to nie stwierdzić nic. Poprzedni mroczny, patetyczny styl narracji ustąpił tym razem miejsca frywolnemu klimatowi komediowej space-opery garściami czerpiącej z sentymentalnego kiczu lat 80’tych. Nie da się ukryć, że wytwórnia nawiązuje w ten sposób do sukcesu Strażników Galaktyki, których drugą część również mogliśmy podziwiać na srebrnym ekranie w tym roku. Czy nadużywanie tej stylistyki może Marvelowi odbić się czkawką? To zależy, z jak wielkim wyczuciem będą się posługiwali tą konwencją, jednak obecnie zdaje się, że widzowie są zauroczeni cekinami, laserami i różem minionej epoki. Duża w tym także zasługa ścieżki dźwiękowej – kolejnego zestawienia the best of 80’s jakie po Strażnikach Marvel serwuje fanom w tym roku.
Jak przystało na produkcję Marvela mamy do czynienia z prawdziwą rewią efektów specjalnych. CGI bije z ekranu niemal na każdym kroku i robi to w całkiem przyjazny i – rzecz jasna – kiczowaty sposób. Jednak nie należało się spodziewać niczego innego po produkcji, której budżet wynosił 180 milionów dolarów. Oczywiście – kino superbohaterskie może się obyć bez oszałamiających efektów specjalnych jak pokazał sukces Deadpoola czy Logana. Jest to jednak skrajnie odmienna stylistyka od tej, w jakiej odnajduje się Thor: Ragnarok. I biorąc to pod uwagę należy przyznać, że wydane pieniądze w tym wypadku zostały spożytkowane mądrze.
W obrazie znajdziemy też kilka smaczków dla fanów komiksów wielkiego M. Reżyser Taika Waititi spędził wiele czasu na tym, by powybierać z komiksów co ciekawsze wątki, które byłby w stanie połączyć w porządny scenariusz. Tym sposobem fani znajdą tu sporo nawiązań i easter eggów. Od razu uprzedzam też wasze pytania – tak, Stan Lee pojawi się w obrazie, i bezpośrednio wpłynie na los głównego bohatera.
Thor: Ragnarok został wydany na DVD i w trzech różnych wersjach na Blu-Ray. Standardowej, wydaniu ekskluzywnym typu steelbook oraz dwupłytowej wersji 3-D. I w tym wypadku jest bardzo ważny powód, by zaopatrzyć się w którąś z wersji Blu-Ray filmu. A są nim obłędne dodatki. Ich ilość zadowoli każdego. Od reportaży z planu, po niewykorzystane sceny, gagi, jeden przezabawny szort, materiał poświęcony 10-cio leciu Marvela aż na komentarzu audio reżysera do całego filmu. Słowem jest tego cała masa i już kilka lat nie uśmiałem się w trakcie oglądaniu dodatków do filmu, jak miało to miejsce w tym wypadku. Jeżeli więc macie jakiekolwiek wątpliwości rozwieję je tu i teraz – warto się zaopatrzyć w edycję Blu-Ray Thor: Ragnarok. Mnogość i długość dodatków da wam prawdopodobnie drugie tyle radości co sam film.
Thor: Ragnarok będzie wspaniałą propozycją dla ludzi, którym zawsze czegoś brakowało w poprzednich odsłonach cyklu o Thorze. Zaś malkontenci i konserwatywni fani tej postaci zapewne znajdą w tym powód do krytykowania filmu i rzucenia legendarnym „kiedyś było lepiej”. Jednak jeśli nie mieliście dotychczas do czynienia z filmami od Marvela, lub nie przepadacie za kinem super-hero to na filmie możecie się bawić nieprzyzwoicie dobrze. Czas zacząć Ragnarok!
Thor: Ragnarok
reżyseria: Taika Waititi
gatunek: Fantasy; Przygodowy
produkcja: USA
premiera: 25 października 2017 (PL) 10 października 2017 (Świat)
RECENZJA BY: MILO