Odległa przyszłość. W otoczonej lasem posiadłości swój zastępczy dom ma gromadka dzieci pod opieką kobiety, którą nazywają Matką. Każde z nich pozbawione zostało rodziców w bardzo młodym wieku i wszystkim, co pamiętają, są mury tego ośrodka. Dni spędzają na zabawie, wypełnianiu domowych obowiązków i tajemniczych testów pisemnych. Z pozoru niczego im nie brakuje i zdaje się, że prowadzą idealne, pozbawione problemów życie. Sielanka pryska nagle niczym pęknięta bańka mydlana, gdy dwoje z nich zobaczy przypadkiem coś, czego widzieć nie powinni. Od tego momentu zaczyna się mrożący krew w żyłach wyścig z czasem, w którym stawką stanie się ich życie.
Historia opowiedziana na łamach The Promised Neverland to jedna z bardziej zaskakujących fabuł, z jakimi miałem ostatnio do czynienia. Z zasady nie lubię psuć sobie zabawy spoilerami i w tym wypadku oczekiwałem raczej sentymentalnej, nieco naiwnej i spokojnej opowieści o sierocińcu. Szybko jednak zostałem pozbawiony złudzeń i już w połowie pierwszego tomu zrozumiałem, że mam do czynienia nie z kolejną odsłoną Domku Na Prerii, lecz pełnokrwistym horrorem z domieszką powieści detektywistycznej. Napięcie narasta po każdym rozdziale, a poczucie zaszczucia będzie nam już towarzyszyć do samego końca lektury. Ze zdziwieniem spostrzegłem też, że bohaterowie stali się mi bliscy i ich los nie był mi obojętny. Po zastanowieniu zrozumiałem z czego wynikał ten stan rzeczy.
Zachwycają tu zadziwiająco interesujące, żywe postaci. Świetnie rozrysowane, intrygujące i często o niejasnych motywach, a przy tym z racji wieku, praktycznie bezbronne co w literaturze na pograniczu grozy jest zagraniem wręcz bezczelnym. Nie jestem typem czytelnika, który z marszu wsiąka w mangi. Dotychczas zdarzyło mi się to zaledwie kilka razy min. przy tytule Eden lub Akira. Jednak historia zaserwowana nam przez duet Shirai-Demizu jest obłędna. Dawno już nie żałowałem tak mocno, że w moim posiadaniu znajdują się jedynie dwa tomy tej mangi. Opowieść pochłonęła mnie bez reszty i przy jednym podejściu przeczytałem wszystko kończąc z wciąż nie dającym się zaspokoić głodem kontynuacji.
Intrygująca jest także oprawa graficzna tytułu, która pod płaszczykiem mangi zdaje się czerpać całkiem dużo z zachodnich wzorców. Traktuję to jako duży plus pozycji, która dzięki temu może trafić do szerszego grona odbiorców, jednocześnie nie drażniąc swą przesadną odmiennością fanów typowej mangowej kreski. Rysunki są zazwyczaj bardzo szczegółowe, a analiza znajdujących się na nich detali da osobom nieco bardziej spostrzegawczym wgląd w kilka sekretów jeszcze zanim pojawią się one na pierwszym planie. Zawsze cenię sobie tak skrupulatną pracę nad warstwą graficzną, a już zwłaszcza w wypadku, gdy staje się ona tym samym kolejnym elementem, który w nieco zatajony sposób buduje fabułę i nagradza bardziej dociekliwych czytelników.
Manga została wydana nakładem Waneko w standardowym rozmiarze. Dodatkowym atutem komiksu są podwójne okładki. Rzadko kiedy okładka pod obwolutą jest tak intrygująca jak w tym wypadku. Nie psujcie sobie jednak zabawy i zajrzyjcie na nią dopiero po lekturze. Dzięki temu łatwiej będzie wam zrozumieć zawarte w nich drugie dno.
The Promised Neverland to manga, w której bardzo łatwo się zatracić. Chyba nie oczekiwaliście, że moja opinia o tym tytule mogła być inna? Nie dziwi mnie również, że już w styczniu 2019 roku na kanale Fuji TV zadebiutuje anime oparte o tę właśnie historię. Bo niby dlaczego nie? Mamy tu do czynienia z mangą dopracowaną w najmniejszym nawet szczególe – fabularnie, graficznie, na samym wydaniu (podwójna okładka) kończąc. Tu nawet tytuł ma swoje podwójne, alegoryczne znaczenie. The Promised Neverland.
Tytuł: The Promised Neverland. Tom 1.
Wydawnictwo: Waneko
Data wydania: 01.2018
Tytuł oryginalny: The Promised Neverland
Autorzy: Kaiu Shirai (scenariusz), Posuka Demizu (rysunek)
Liczba stron: 192
Oprawa: Miękka w obwolucie
Druk: cz.-b.