Po tym, gdy świat cudem ocalał od zagłady i – jak to określili sami autorzy – po zajebiście słabym zakończeniu pierwszego tomu Tank Girl wielu zadawało sobie pytanie co dalej z naszą łysą czołgistką? Czy drugi tom w ogóle trafi do naszych rąk? Czy naszą bohaterkę i kangura Boogę czeka jeszcze świetlana przyszłość? I czy Martin napisze w końcu sensowny scenariusz komiksu? Już spieszę z odpowiedziami.
W nowej odsłonie Tank Girl ani myśli zwalniać tempa. Balansuje gdzieś między kompletnie niezrównoważonym i zakochanym w przemocy Lobo, a naszym rodzimym tytułem 48 stron. Główna bohaterka podobnie jak Ostatni Czarnianin w przezabawny i zdystansowany sposób komentuje otaczającą ją rzeczywistość, jednocześnie będąc na jej marginesie. Skolei autorzy jej przygód – Hewlett i Martin, zupełnie niczym duet Adler – Piątkowski, dają czytelnikom jasno do zrozumienia, że wiele z jej przygód nie ma kompletnie sensu ocierając się o wątki autobiograficzne twórców jak i zupełnie abstrakcyjne, skrajnie absurdalne epizody, które spokojnie mogły być efektem narkotycznych wizji. Jednak jak można się łatwo domyślić, jest to pozorny zabieg skrywający przed nami drugie, o wiele ciekawsze dno.
Tank Girl to dzieło, które trzeba i należy odczytywać w konkretnym kontekście umiejscowionym na przełomie lat 80’tych i 90’tych. Bohaterka ma jednak w sobie to coś, co pozwala czytelnikom się z nią utożsamiać nawet jeżeli ten okres jest nam kompletnie obcy. Być może nikt nigdy głośno się do tego nie przyzna, ale w każdym z nas istnieje potrzeba destrukcji. Mniejsza lub większa chęć rozwalenia czegoś w drzazgi. Bez chwili zawahania czy wyrzutów sumienia. Czytając przygody tej pokręconej łysolki damy upust właśnie takim emocjom. Na przekór zmieniającej się modzie Tank Girl pozostaje cały czas niezmiennym, twardo stojącym monolitem – pomnikiem radości niszczenia. I taką albo ją beznadziejnie pokochasz, albo całkowicie znienawidzisz.
Drugi tom przygód Czołgowej dziewczyny to poligon doświadczalny dla nowych form fabularnych. Próżno szukać tu konkretnego scenariusza i ciągu przyczynowo skutkowego, a historie w nim zawarte stanowią prędzej kolaż różnych pomysłów, których źródeł należałoby się doszukiwać w anarchistycznych korzeniach punka. Autorzy komiksu szczególnie też nie ukrywają się ze swoją przynależnością do tej grupy, co oczywiście wycieka niemal z każdej jego strony. Czy to za sprawą rysunków, czy pokręconej fabuły. A skoro wspomniałem o warstwie graficznej…
Rysunkom Hewletta nie towarzyszy już charakterystyczne dla tomu pierwszego poszukiwanie formy. Twórca znalazł swój własny rozpoznawalny styl, który teraz przyszło mu jedynie szlifował testując kilka nowych rozwiązań. Tym najbardziej rzucającym się w oczy są pierwsze próby wprowadzenia bohaterki w świat koloru. I jak to bywa w tego typu sytuacjach, początki są ciężkie i nie zawsze miłe dla oka. Jednak już na przestrzeni tego tomu widać progres, jaki autor osiągnął w tym temacie. Miłośnicy czerni i bieli nie powinni też szczególnie kręcić nosem – Tank Girl to dalej w 60% komiks oparty na tych właśnie barwach, a kolor towarzyszy jedynie kilku epizodom.
Tytuł ukazał się nakładem wydawnictwa Non Stop Comics i na pierwszy rzut nie różni się zbytnio od tomu pierwszego. Mamy do czynienia z wydaniem nieco szerszym od standardowych tytułów oprawionym w miękką i przyjemną w dotyku okładkę. Delikatnym zaskoczeniem na minus jest niewątpliwie mniejsza ilość stron z dodatkami niż w Tomie 1.
Przychodzi czas na podsumowanie, które w tym wypadku nie będzie należało do najłatwiejszych. Chcąc zarekomendować grupę docelową, która będzie w stanie docenić drugi tom przygód Tank Girl i całkiem dobrze się przy nim bawić wskazałbym bez wątpienia na wszystkich, którym kontrkultura punkowa nie jest obca. To również tytuł obowiązkowy dla miłośników komiksu pragnących poznać jeden z kamieni milowych dla tej formy sztuki i źródło inspiracji dla licznych twórców, także na naszym rodzimym rynku wydawniczym. Tak – o was mówię Panowie Adler i Piątkowski. Nie jest to już tak mocne uderzenie jak tom pierwszy, jednak miłośnicy tej bohaterki nie powinni być zawiedzeni.
P.S. co do pytań postawionych we wstępie odpowiedzi to kolejno: Tak; Tak; Nie.
Tych, którzy chcieliby zapoznać się z recenzją pierwszego tomu, zapraszam do lektury.
Jeżeli recenzja skłoniła Cię do kupna komiksu, zachęcamy do skorzystania z poniższych linków. Dzięki temu będziesz w stanie znaleźć najkorzystniejsza dla siebie ofertę, a oszczędzając jednocześnie wesprzesz Poważną Stronę i dołożysz swoją cegiełkę w tworzeniu materiałów wysokiej jakości.
Tytuł: Tank Girl Tom 2
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Data wydania: 21.02.2018
Tytuł oryginalny: Tank Girl 2 (Remastered Edition)
Autor: Alan Martin (scenarzysta) & Jamie Hewlett (rysownik)
Liczba stron: 120
Oprawa: Miękka
Druk: Czarno-biały, kolorowy
Gatunek: postapokalipsa, science fiction
1 Skomentuj
[…] Poważna strona również chwali: Chcąc zarekomendować grupę docelową, która będzie w stanie docenić drugi tom przygód Tank Girl i całkiem dobrze się przy nim bawić wskazałbym bez wątpienia na wszystkich, którym kontrkultura punkowa nie jest obca. To również tytuł obowiązkowy dla miłośników komiksu pragnących poznać jeden z kamieni milowych dla tej formy sztuki i źródło inspiracji dla licznych twórców. Całość tutaj. […]