Po pierwszym zamkniętym seansie wiemy, że widzowie byli pod dużym wrażeniem Ligi Sprawiedliwości. Oczywiście było to dosyć wąskie grono osób, a wiele z nich powiązanych w jakiś sposób z produkcją, jednak budzi to nadzieje, że finalne dzieło będzie spełniać oczekiwania fanów.
Wraz z pozytywnymi reakcjami do wiadomości publicznej przenika też więcej faktów dt. samego filmu. Widzowie są zobowiązani, by nie mówić o tym, co widzieli w kinie. Ale nikt nie zabronił im mówić o tym, czego nie widzieli. Dzięki temu wiemy, że film został pozbawiony kilku ważnych elementów.
Przede wszystkim to co wiemy na pewno – z filmu całkowicie wycięto Lexa Luthora. Jesse Eisenberg w tej roli budził już sporo kontrowersji w filmie Batman v Superman. I nic dziwnego – pierwotnie aktor miał się wcielić w postać Riddlera, do której pasował jak dłoń do rękawiczki. Gdy jednak postać tę wycięto ze scenariusza postanowiono aktorowi przekazać rolę Luthora. Do niej z kolei pasował jak pięść do twarzy. Jego absencja w Justice League nie jest więc żadnym zaskoczeniem, a wręcz dla części widzów spełnieniem marzeń.
Kolejna postać wycięta z filmu niestety może już nieco zasmucić fanów Flasha. Z obrazu usunięto całkowicie Iris West – ukochaną najszybszego maratończyka wśród superbohaterów. Ta zmiana jest o tyle krzywdząca, że będzie to pierwszy obraz, w którym Flash nie będzie jedynie postacią epizodyczną i na pewno przydałoby mu się nieco więcej czasu na ekranie. Jego relacje z ukochaną były by niewątpliwie ciekawym aspektem życia tego bohatera.
Sceny z obiema postaciami były już nakręcone. Jest więc niemała szansa, że znajdziemy je w edycji rozszerzonej lub dodatkach do filmu. Tymczasem nie pozostaje nam nic innego jak obejść się bez nich. Czy wpłynie to znacząco na odbiór filmu przekonamy się już 17 listopada.