Rok 2018 w Anime dla wielu fanów tego nurtu w pop-kulturze okazał się pełen przyjemnych niespodzianek. Na ekrany spektakularnie powróciło kilka niecierpliwie oczekiwanych serii. Czytelnikom, którzy nie mają czasu na zapoznawanie się z japońską animacją na bieżąco, pomogę wybrać najciekawsze sequele anime z dobiegającego już końca sezonu letniego 2018. Hajimemashou!
My Hero Academia
Po spektakularnym zakończeniu pierwszej połowy trzeciego sezonu tego szalenie popularnego shounena, druga połowa serii zauważalnie spuściła z tonu. Nadal jest to HeroAka w bardzo dobrej formie, pełna emocjonalnych momentów i niewiarygodnych supermocy.
Niestety, epickie zakończenie Summer Camp Arc, które równie dobrze mogłoby (w świecie w którym pieniądze nie grają tak istotnej roli) posłużyć jako zakończenie całej serii, podbiło moje oczekiwania wobec następnych perypetii Izuku i klasy 1-A liceum UA bardzo wysoko. Akcja drugiej (letniej) połowy 3. sezonu potrzebowała kilku odcinków żeby nabrać tempa, a sam rozwój fabuły, pomimo tego że pomaga głównym postaciom się rozwinąć, do rozwoju samego świata wnosi bardzo niewiele. Coś za coś, można by stwierdzić.
Z drugiej strony, lepiej wyeksponowano jeden z najlepszych aspektów My Hero Academii – czyli młodych superbohaterów odkrywających swoje moce i uczących się współpracować ze sobą nawzajem. Cytując jedną z drugoplanowych postaci: „UA came back to pull some crazy combos”.
Werdykt: PLUS ULTRA! Ale zalecam obniżyć oczekiwania co do drugiej połowy emitowanego sezonu.
Attack on Titan
Tytułowi Tytani powrócili po roku przerwy na nasze ekrany… I na razie nie widzieliśmy zbyt wielu! Po dramatycznych wydarzeniach wyemitowanego w 2017 roku drugiego sezonu tego epickiego post-apokaliptycznego anime, zespół twórczy z Tetsuro Arakim („High School of the Dead”, „Guilty Crown”) na czele powrócił by zaserwować nam kolejną porcję przygód naszego ulubionego edgelorda – Erena, najlepszej waifu – Mikasy i oczywiście niezłomnie podbijającego kolejne damskie i męskie serca Kapitana Leviego.
Jeśli oglądając drugi sezon myśleliście, że tempo akcji i scenariusz nie mogą być lepsze, byliście w dużym błędzie. Scenarzysta Yasuko Kobayashi wziął do siebie wszystkie pochwały jakie spłynęły na niego rok temu i, trzymając się tych samych zasad, napisał coś jeszcze lepszego. W zasadzie każdy odcinek kończy się swego rodzaju cliffhangerem, pomimo braku samych tytanów, rozwój akcji wciska w kanapę nawet zagorzałego czytelnika mangi Shingeki no Kyojin.
Pomimo wielu plotek pojawiających się przez ostatnie 12 miesięcy o zmianach w fabule i odejściu od mangi, w pierwszej połowie letniego sezonu nie zaobserwowałem zbyt wielu. Zaskoczyło mnie natomiast, pozostawienie w anime pewnych bardzo, ale to bardzo kontrowersyjnych scen z materiału źródłowego, o których wycięciu spekulowano od kiedy tylko potwierdzono trzeci sezon anime.
Jeśli chodzi o seiyuu to widać zauważalny postęp, szczególnie u aktorach wcielających się w Erena i Christę, która od drugiego sezonu jest de facto główną żeńską postacią całej serii. Yuki Kaiji (Eren) znany również z ról Meliodasa („7 Deadly Sins”) i Alibaby (seria „Magi”) bardzo dobrze oddaje swoim głosem zmiany jakie zachodzą w głównym bohaterze i dramat niektórych epickich scen (o których nie napiszę, żeby nie produkować spoilerów).
Werdykt: Nie jesteśmy karmą, jesteśmy myśliwymi. Kupujmy dalej mangę i oglądajmy Attack on Titan legalnie, by ta wspaniała seria mogła się rozwijać w obecnym tempie!
Overlord
Wszyscy padają przed przed Królem-Czarnoksiężnikiem, władcą Wielkiego Grobu Nazaricka, ostatnim z 41 członków gildii – Ainz Ool Gownem! W alternatywnym świecie bazowanym na VRMMORPG pod (jakże oryginalnym) tytułem Yggdrassil nie ma mu równych!
Ainz Ool Gown był w 2018 roku bardzo zajętym szkieletem-czarnoksiężnikiem. Dwa sezony anime, oparte na tomach 4-9 light novel o tym samym tytule, nie tylko nie ustępowały jakością świetnemu, pierwszemu sezonowi, ale także wprowadziły do fabuły wiele nowych miejsc i postaci z tego interesującego świata.
Jeśli interesuje Cię anime z gatunku isekai i chcesz poczuć powiew świeżości to Overlord to obowiązkowa pozycja. Galeria interesujących postaci, z głównym bohaterem i jego bezpośrednimi podwładnymi – Strażnikami Poziomów w Grobie Nazaricka, to główny atut tego tytułu.
Jeśli chcesz zobaczyć jak poradzi sobie przeniesiony do świata fantasy i posiadający ogromną magiczną moc szeregowy pracownik korporacji i jakie relacje nawiąże z otaczającymi go demonami i potworami – tym bardziej polecam.
Jedynym argumentem świadczącym na niekorzyć tej serii to to, że stężenie Overlorda w Overlordzie jest rozczarowująco… niskie. Scenarzysta Yukie Sugawara hołduje recepcie na dobre anime – nie marginalizować świata zbudowanego przez autora materiału źródłowego. Niestety seria cierpi z tego powodu – i ilość scen z udziałem Ainza i jego Strażników, w tym ulubienicy fanów, sukkuba Albedo (które nadają całej produkcji atmosferę demonicznego sit-comu), mówiąc dyplomatycznie, mogłaby być większa.
Werdykt? Na kolana przed Ainz Ool Gownem i odpalać Crunchyroll – wszystkie 3 sezony są dostępne w ramach subskrypcji.
Black Clover
Emitowany od października 2018 Black Clover, ciężko nazwać sequelem, seria była nadawana w 12-13 odcinkowych sezonach z krótkimi przerwami. Jednakże Asta i spółka zasłużyli na umieszczenie na tej liście ze względu na ogromny wysiłek jaki Studio Pierrot włożyło w poprawienie tempa akcji i podkładu głosowego.
Niecały rok temu Black Clover było na ostatniej pozycji na liście tytułów mojego cotygodniowego wieczoru z japońską animacją. Powód? Bardzo prosty – byłem pewny, że w połowie odcinka zasnę. Pół roku, albo 2 sezony później z niecierpliwością czekam na wtorkowy wieczór, by obejrzeć kolejny odcinek przygód Asty, Noelle i reszty magicznych rycerzy spod sztandaru z Czarnym Bykiem.
Scenarzyści Studia Pierrot do serca wzięli sobie krytykę fanów dotyczącą przede wszystkim powolnego rozwoju akcji i umieszczania w anime „fillerów”. Wyciągnięto wnioski z mało atrakcyjnego rozdmuchiwania dosłownie jednej strony materiału źródłowego (a pamiętajmy, że jest to manga) w pół odcinka anime. Tempo akcji i jakość scenariusza poprawiło się już na przełomie drugiego i trzeciego sezonu, a zmierzający ku końcowi sezon czwarty niczym nie ustępuję już innym solidnym pozycjom z gatunku shounen.
Reżyser serii Tatsuya Yoshihara więcej uwagi poświęcił niedociągnięciom wśród obsady aktorskiej. Gakuto Kajiwara, wcielający się w głównego bohatera Astę, nie krzyczy już podczas każdego wypowiadanego zdania (tak jak miało to miejsce na początku serii) i zauważalnie poprawił swoją dykcję i wczucie się w postać.
Werdykt? Black Clover ma potencjał, żeby kontynuować tradycję długo ciągnących się serii shounen. Jeśli widza interesuje pozostanie na bieżąco z tym gatunkiem – polecam przebrnąć przez mało interesujące pierwsze 20-25 odcinków tego anime – potem jest lepiej, dosłownie z odcinka na odcinek!
W następnym artykule przyjrzymy się kolejnym anime z sezonu letniego 2018 – tym razem przyjdzie czas na nowe tytuły!
Jia, mata ne!
Autor: Kpt. Kenji
1 Skomentuj
[…] News […]