Superbohaterowie muszą być gotowi na podejmowanie nagłych wyzwań. Taki to już fach, że ciężko coś planować i trzeba szybko podejmować decyzje, które mogą zaważyć na losie wielu istnień. Przed takim wyzwaniem w trzecim tomie Invincible stoi Mark Greyson, gdy przed nim pojawia się wysłannik z obcej planety, twierdząc że tylko on może uchronić jego lud od kosmicznej zagłady. Jak się okazuje, za prośba tajemniczego nieznajomego kryje się większa intryga, w którą zaangażowany jest też ktoś, kogo Mark bardzo dobrze zna. Czy mimo to Invincible będzie w stanie im pomóc oraz uporać z własnymi demonami z przeszłości?
Tom 2 przygód Invinceble’a był dla mnie odrobinę rozczarowujący. Jego fabuła była pełna zapychaczy, które sztucznie przedłużały lekturę. Również postacie robiły wrażenie jakby zamknęły się w jakimś dziwnym nieprowadzącym do nikąd kręgu. Z zasady jednak, staram się historii dać szansę. Zwłaszcza jeżeli tom pierwszy nie zawodził. W tym wypadku trzecia odsłona miała stanowić dla mnie jednoznaczną odpowiedź, czy chcę dalej kontynuować przygodę z tym bohaterem.
Tym razem obyło się bez rozczarowań. Mamy do czynienia ze znacznym posunięciem fabuły na przód i wieloma zaskakującymi zwrotami akcji. Relacje rodzinne ponownie zyskują na wadze. Ludzie się zmieniają, idą do przodu, a dawne traumy ustępują miejsca nowym wyzwaniom. W trakcie lektury nie opuszczało mnie napięcie i delikatne zniecierpliwienie, które pchnęło mnie do dosyć szybkiego pochłonięcia komiksu.
Robert Kirkman za pomocą kilku prostych sztuczek sprawia, że tom 3 czyta się pod każdym względem po prostu lepiej. Postaci ponownie przypominają żywe i intrygujące osoby, przepełnione wewnętrzną walką i niebanalnymi, moralnymi rozterkami. Widać na nich ciężar odpowiedzialności jakie na ich barki złożyły zdarzenia z przeszłości. Dzięki temu czułam większą sympatię do głównego bohatera i ponownie kibicowałam mu w kolejnych przygodach. Tego zaangażowania emocjonalnego kompletnie nie odczułam w tomie 2. Zauważalnym jest więc wyraźny progres scenariuszowy i powrót autora do dobrej formy. Również Ryan Ottley serwuje nam coraz ciekawsze i bardziej dopracowane plansze. Słowem, mamy więc do czynienia z komiksem doskonalszym i ciekawszym.
Egmont kontynuuje godną pochwały tradycję uatrakcyjniania kolejnych woluminów Invincible w bogate ilościowo i jakościowo dodatki. Mamy tutaj między innymi czwarty zeszyt komiksu “The Packt” powstały z inicjatywy Jima Valentino, gdzie Mark Greyson tworzy z postaciami z kilku innych komiksów nieformalną drużynę młodych superbohaterów, rozbudowaną galerię szkiców oraz wykończonych prac Ryana Ottleya, okraszonych błyskotliwym komentarzem Kirkmana, studia postaci, scenariusz fragmentu komiksu oraz okładki pojedynczych zeszytów. Taka ilość dodatków to miód na serce fana serii. Tym słodszy, że opakowany w twardą oprawę.
Tom 3 Invincible przywrócił moją nadzieję na dobry rozwój serii. Sama nie spodziewałam się, że po średnim tomie drugim, czeka mnie tak zaskakujący i błyskotliwy tom 3, który zostawi mnie z niedosytem i wyczekującą kolejnych, zaskakujących losów naszego bohatera. Wcześniej nie postawiłabym na to złamanego grosza. Cóż, każdy przecież może się pomylić. Oby więcej takich pomyłek. Tylko czy mój regał będzie w stanie wytrzymać tak pokaźną ilość tomów, jaką przed sobą ma jeszcze seria o Marku Greysonie?
Zachęcam do zapoznania się z recenzjami pozostałych tomów. Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Egmont.
Jeżeli recenzja skłoniła Cię do kupna komiksu, zachęcamy do skorzystania z poniższych linków. Dzięki temu będziesz w stanie znaleźć najkorzystniejsza dla siebie ofertę, a oszczędzając jednocześnie wesprzesz Poważną Stronę i dołożysz swoją cegiełkę w tworzeniu materiałów wysokiej jakości.
Tytuł: Invincible. Tom 3
Wydawnictwo: Egmont
Data premiery: 13.03.2019
Tytuł oryginalny: Invincible: The Ultimate Collection, Vol. 3
Autor: Robert Kirkman (scenariusz), Ryan Ottley (rysunki)
Liczba stron: 336
Oprawa: Twarda
Druk: Kolorowy
Seria/cykl: INVINCIBLE