Po ostatnich wydarzeniach, życie Marka Graysona stanęło na głowie – jakby bycie świeżo upieczonym superbohaterem to za mało dla nastolatka, który próbuje pogodzić swoje nowe obowiązki z edukacją. Skala nowego problemu jest jednak o wiele większa – czy Mark da radę udźwignąć to brzemię i pomimo wszystko przygotować się do kolejnego etapu w swoim życiu?
Zacznijmy od istotnej informacji. Fabuła drugiego tomu zbiorczego Invincible wyraźnie zwolniła względem swojego poprzednika. Nic dziwnego – po przewrotnym i nie najlżejszym zakończeniu, jakim uraczył nas Kirkman, chwila oddechu była konieczna, zarówno dla nas jak i bohaterów, na pogodzenia się rzeczywistością, z jaką przyszło im się teraz skonfrontować. A radzą sobie z nią w dwojaki sposób – popadając w bezczynność i marazm lub starając się iść dalej, choć na chwilę próbując zapomnieć i żyć “tak jak dotąd”. Do tego drugiego typu należy właśnie Mark Greyson. Bez chwili wahania zgadza się na każde wezwanie do starcia z łotrami z tego lub innego świata, dzięki czemu dostajemy co rusz nowe przygody młodocianego superbohatera. Będziemy również świadkami odparcia ataku kosmitów, wylądujemy w podwodnej krainie, w której dla utrzymania pokoju z Ziemią przygotowywane są zaślubiny Marka z tamtejszą władczynią oraz wylądujemy na Marsie z ekipą badawczą, eskortowaną potajemnie przez tytułowego Invincible. Komiks jest gruby, a tych kilka wspomnianych zdarzeń to tylko czubek solidnej góry lodowej.
Wraz z kolejnymi przygodami otrzymujemy coraz więcej informacji na temat różnych postaci, które pojawiły się już w poprzednim tomie. Są one często przemycane pomiędzy scenami akcji, pokazując ich słabości oraz pragnienia i sprawiając, że ich obraz przestaje być dla nas tak jednowymiarowy. W tym miejscu warto również wspomnieć o krótkich bio kilku postaci, umieszczonych na końcu tomu w formie 1-2 stronicowych epizodów graficznych oraz jeden rozdział w całości poświęcony kosmicie Allenowi, który swój debiutancki występ zaliczył w tomie pierwszym.
Za oprawę graficzną historii odpowiada, ponownie jak w tomie pierwszym, Ryan Ottley. Rysunki szczerze mówiąc nie powalają na kolana – tak jak poprzednio, ich kreskówkowy styl nadaje komiksowi mocno młodzieżowego charakteru. Miłą odmianą są natomiast wcześniej wspomniane krótkie retrospekcje superbohaterów, do których stworzenia zaproszeni zostali różni artyści. Także każda historia przedstawiona została w innym stylu oraz charakterze.
Chyba czas na podsumowanie i małą refleksję. Invincible. Tom 2 to porządne czytadło – to mogę stwierdzić bez dwóch zdań. Przyznać jednak muszę szczerze, że po jego lekturze pozostałam z mieszanymi uczuciami. Powiem wyraźnie: nie jest to komiks zły! Niczego mu nie brakuje – dużo ciekawych historii, świetnie rozpisane rysy psychologiczne postaci, dosyć wartka akcja oraz multum wspaniale dobranych i opisanych dodatków, których mogą pozazdrościć inne, znane tytuły wydane w Polsce. Ale tom pierwszy chyba za wysoko podniósł poprzeczkę, bo ponownie oczekiwałam nagłego zwrotu akcji, który mnie tak zszokuje, że przez kilka najbliższych dni nie będę mogła myśleć o niczym innym. Było spokojniej (ale bez przesady), i może ta cisza to cisza przed burzą zwiastująca coś poważniejszego w kolejnym tomie? Czas pokaże.
Zachęcam do zapoznania się z recenzją tomu pierwszego. Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Egmont.
Jeżeli recenzja skłoniła Cię do kupna komiksu, zachęcamy do skorzystania z poniższych linków. Dzięki temu będziesz w stanie znaleźć najkorzystniejsza dla siebie ofertę, a oszczędzając jednocześnie wesprzesz Poważną Stronę i dołożysz swoją cegiełkę w tworzeniu materiałów wysokiej jakości.
Tytuł: Invincible. Tom 2
Wydawnictwo: Egmont
Data premiery: 05.12.2018
Tytuł oryginalny: Invincible: The Ultimate Collection, Vol. 2
Autor: Robert Kirkman (scenariusz), Ryan Ottley (rysunki)
Liczba stron: 352
Oprawa: Twarda
Druk: Kolorowy
Seria/cykl: INVINCIBLE