Kolejna rutynowa interwencja dwójki policjantów Warda i Jakoby’ego kończy się w momencie, gdy na miejscu odkrywają kilka zimnych niczym lód trupów. Ktoś dopuścił się brutalnej zbrodni, której celem miało być dotarcie do niebezpiecznej broni masowego rażenia. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy przybyłe na miejsce zdarzenia posiłki zdają się mieć interes w tym, by samemu położyć na niej swoje łapska. Jedyne co stoi im na przeszkodzie to Jakoby. Ward dostaje polecenie zlikwidowania partnera. W końcu w policji nie ma miejsca dla Orków. Orków? Tak, chyba zapomniałem wspomnieć, że cała sytuacja rozgrywa się w alternatywnej rzeczywistości, gdzie ludzie dzielą świat wespół z baśniowymi stworzeniami jak Orki czy Elfy, a ową groźną bronią, za którą warto zabić bez mrugnięcia okiem jest zaginiona różdżka pewnej elfki.
Netflix z dnia na dzień staje się coraz bardziej znaczącym graczem w zakresie 10-tej muzy. Póki co rewolucyjna platforma dystrybucji cyfrowej skupiła się na serwowaniu widzom seriali z iście hollywoodzkim rozmachem. House Of Cards czy Stranger Things to przykłady, o których mówi się najgłośniej. Ostatnio owe zacne grono powiększyło się m.in. o Dark czy wyprodukowany we współpracy z Marvelem Punisher. Natomiast jeżeli chodzi o produkcje filmowe Netflix ciągle jeszcze szuka dla siebie idealnej formuły, która zaowocuje wielkim hitem kasowym. Najnowszą nadzieją na przełom stał się szeroko reklamowany Bright.
Łatwo dostrzec w filmie sporo aluzji do problemów nurtujących społeczeństwo szeroko pojętego zachodu. Podejmowane są kwestie równouprawnienia, równości ras czy rozwarstwienia społecznego. Ksenofobia jest wręcz motywem przewodnim opowieści. Trudne tematy zostały sprytnie wymieszane z wartką akcją i – rzecz jasna – opowieścią fantasy. Reżyser w intrygujący sposób wyciągnął z tego melanżu kino pościgowe o stróżach prawa wplątanych w większy spisek. Klisza, która przez ostatnie dekady zdążyła się już mocno przetrzeć od ogromu podobnych produkcji, dzięki baśniowej otoczce zyskuje inny, świeży wymiar i zupełnie nowy kontekst.
David Ayer mniej lub bardziej świadomie dokonał swoistego post scriptum do swojego wcześniejszego dzieła – Legionu Samobójców. Zatrudnienie Willa Smitha w jednej z głównych ról to tylko przedsmak różnych zapożyczonych rozwiązań, które u widzów mogą przywoływać efekt deja vu. Jakoby w kapturze dziwnie przypomina Killer Croca, a Tikka to wizerunkowo nieco mniej ekstrawertyczna Harley Quinn. Oczywiście by dowiedzieć się na ile jest to wtórność, a na ile świadome zagranie należałoby zapytać już samego reżysera.
Z każdym nowym filmem od Netflixa zauważalny jest wyraźny progres w kwestiach technicznych i producenckich. Jeszcze 2-3 lata temu tytuły od wielkiego N prezentowały poziom dysponującego nieco większym budżetem kina klasy B. Bright to jeszcze nie format Hollywoodzkich blockbusterów, ale różnica ulega już wyraźnemu zatarciu. Film prezentuje się nadzwyczaj dobrze i jedyne niedociągnięcia, jakie da się zauważyć to pewne problemy z dźwiękiem w dialogach i momentami dziwna praca kamery. Ale nie mam wątpliwości – te elementy zapewne umkną uwadze większości widzów, pozostawiając poczucie obcowania z porządną wysokobudżetową produkcją.
Szkoda, że film trafia od razu do cyfrowej dystrybucji i nie będzie nam dane zobaczyć go na dużym ekranie. Bright ma bowiem całkiem sporo atutów wizualnych, których podziwianie w kinowych warunkach i z profesjonalnym nagłośnieniem mogłoby przynieść jeszcze więcej radości. Wydaje się to też naturalną koleją rzeczy dla Netflixa, który nie może w nieskończoność ignorować tej gałęzi przemysłu filmowego. Zwłaszcza w sytuacji, gdy serwuje widzom tak przyjemne dla oka produkcje, których oglądanie na ekranie urządzenia mobilnego nieco przeczy idei. Całe szczęście świadomość wśród kinomanów w kwestiach audiowizualnych rośnie i w czterech ścianach coraz częściej gości imponujące kino domowe z solidnym nagłośnieniem, a to właśnie wydają się idealne warunki, w których Bright błyszczy najbardziej.
Bright (2017)
reżyseria: David Ayer
scenariusz: Max Landis
gatunek: Fantasy; Akcja
produkcja: USA
premiera: 22 grudnia 2017 (premiera światowa)